kazdy ma obawy i przychodza rozne mysli do glowy, jesli nie masz jakichs konkretnych powodow do obaw to szkoda zebys juz teraz sie o to martwila. zawsze tez mozecie sie wyprowadzic jesli bedzie sie cos dzialo, czasami lepiej przez kilka miesiecy jesc zupki chinskie a byc na swoim niz meczyc sie przez cale zycie.
Nie marw sie za duzo bedzie dobrze _________________ [img]http://s3.suwaczek.com/20080705040114.png[/img]
[url=http://www.maluchy.pl][img]http://suwaczki.maluchy.pl/li-58000.png[/img][/url]
wistar moim zdaniem wyjście jest tylko jedno. Zamieszkać z Narzeczonym i jego rodzicami już, 9 miesięcy przed ślubem. Inaczej nie dowiesz się jacy naprawdę są, jaki mają wpływ na syna i jakie mają oczekiwania wobec Ciebie. Nawet jeśli będą się starali być mili na siłę to wyczujesz od razu ich intencje. Będziesz mogła się przekonać jak to jest mieszkając z nimi i będziesz mieć czas (jeśli Twoje obawy się potwierdzą) by postawić Narzeczonemu warunek na który powinien się zgodzić, czyli taki, że po ślubie będziecie szukać czegoś dla siebie a nie u rodziców. Ja sama dobrze jeszcze nie znam rodziców swojego Narzeczonego i rok przed ślubem też zamierzamy zamieszkać razem ( tak jak Ty, ja do niego mam się wprowadzić). Z tym że my już ustaliliśmy, że po ślubie możemy zamieszkać z nimi góra na parę miesięcy czy rok, dopóki nie pójdziemy na swoje. Oczywiście jeśli będą ku temu możliwości to zamieszkamy na swoim od razu po ślubie _________________ [img]http://www.suwaczki.com/tickers/3i49krhmui9cx1jo.png[/img] [url=http://www.suwaczki.com/zabki][img]http://www.suwaczki.com/zabki/images/8e0b34ef938c8667.png[/img][/url]
Wistar, z tą pracą rzeczywiście nie wygląda to ciekawie, ale coś się znajdzie, na pewno. Gorzej właśnie z tymi rodzicami.
Piszesz, że chcesz być żoną ich syna, a nie całej rodziny, ale mimo wszystko, wstępując w związek małżeński, stajesz się częścią tej rodziny. Myślę, że powinnaś szczerze porozmawiać z narzeczonym, może razem coś wymyślicie. Powiedz mu o swoich obawach i nie daj się zbyć słowami: 'jakoś to będzie'. Bo będzie, owszem, ale chyba nie chodzi o to, żeby 'jakoś' to było, ale żeby było dobrze.. a co do mieszkania z teściami - pisałaś, że wcześniej mieszkał tam brat narzeczonego z rodziną, może porozmawiaj z żoną brata? jak jej się mieszkało z teściami, jacy byli, czego wymagali, jak wyglądały ich relacje z nimi? Może Cię to w jakiś sposób naprowadzi.
i ostatnie: remont... może lepiej by było, żeby tutaj Twój narzeczony z nimi porozmawiał. Żeby im delikatnie przekazać, że skoro to Wy będziecie tam mieszkać, to może lepiej by było, żeby pozwolili Wam zrealizować Waszą koncepcję na remont. A od biedy podłogę jakoś da się przeżyć, a ściany.. Może chociaż porozmawiajcie z nimi, żeby pozwolili Wam wybrać kolor. i... zawsze można przypadkiem wylać sok malinowy na ścianę, czy coś w tym stylu (żartuję )
i tak jak piszesz: Twoi przyszli teście na pewno nie chcą dla Was źle...
ja też będę mieszkać z Łukasza Mamą (Tata zmarł kilka lat temu) ale mi to nie przeszkadza. ja również nie chciałabym mieszkać sama i dobrze to rozumiem. i wiem też, że Łukasz na pewno nie chciałby zostawić Mamy samej. i to nawet nie chodzi o to, że jest maminsynkiem, ale ze zwykłych ludzkich uczuć. Nawet kiedy tak na luzie oglądaliśmy jakiś katalog z projektami domów, to oboje szukaliśmy od razu projektu z pokojem na dole dla jego Mamy. Trzeba sobie w życiu pomagać..
Głowa do góry, Wistar!
może Violeta ma rację z tym zamieszkaniem wcześniejszym... chyba lepiej się dowiedzieć przed ślubem, niż po...
Vistar czytam te twoje obawy i jakbym widziala siebie przed slubem
Co do pieniazkow- u mnie jest tak, ze to ja je trzymam i wydzielam mojemu skarbowi kase, o co nieraz juz byly małe kłotnie, ale prawda jest taka, ze to ja głownie kupuje wszystko do domu i nie wiyobrazam sobie, zeby on mi dawal np 2 zl na chleb umowcie sie moze na jakas stała kwote co tydzien na twoje wydatki a na dodatkowe rzeczy to niech ci daje na biezaco...
Co do mieszkania z tesciami - jestem w identycznej sytuacji, tj tescie maja male gospodarstwo, mieszkamy z nimi w jednym mieszkaniu...tez mi sie duzo rzeczy w nim nie podobało na poczatku m.in. kuchnia i łazienka (ale byl pozar i remont byl konieczny, wszystko w sumie po mysli tesciow, ale jest teraz napewno ładniej niz wczesniej a mam obiecane, ze jak pojda na doł mieszkac, to moge sobie wszystko zrobic po swojemu)... jak narazie chcemy z Wojtkiem odłozyc maksymalnie duzo pieniazkow na remont i czekac cierpliwie... sytuacja, ze musimy sie tesciami zaopiekowac na starosc jest nieunikniona i juz sie z tym jakos oswoiłam...
Pamietaj, ze zawsze jest ta opcja, ze jak zacznie sie cos mocno psuc, to zawsze idzie sie wyrwac i isc na swoje...
A plusy mieszkania z tesciami - jest tansze zycie i poza tym jak sie wraca do domu, to obiad czeka i masz juz cieplutko w domu no i jak mezulek jest w pracy, to nie jestes skazana na samotnosc
Dzięki za miłe słowa. Chyba jednak trochę spanikowałam. Dobija mnie brak pracy, już pół roku szukam. Poza tym ja bardzo chciałabym pracować. Mam takie wpojone przekonanie 9choc wiem, ze niesłuszne), ze jak nie będę pracować zawodowo to będę czuć się bezwartościowa. Wiem, że to niesłuszne, bo przecież praca w domu to jakby drugi etat, ale chyba to moje przekonanie to taki 'spadek' z chorego domu rodzinnego i nie potrafię tego zmienić.
Jeśli chodzi o teściów, to z jednej strony mój narzeczony jest zżyty z rodzina i on raczej chciałby tam mieszkać, również ze względów finansowych dlatego ja też chcę spróbować. Niby jest najmłodszy i gdybyśmy zamieszkali, gdzie indziej, to rodzice zostali by sami, ale dla mnie to nie argument, bo oni mają jeszcze 3 synów, którzy w tej samej miejscowości mieszkają. Poza tym, mój narzeczony jakoś nie przejmuje się faktem, że ja moją mamę zostawię samą (a ona ma tylko mnie).
Z drugiej strony, nie wiem jeszcze czy pomieszkamy z teściami przez jakiś czas tylko i będziemy szukać czegoś swojego potem, czy zostaniemy tam na stałe. Jeśli będziemy mieszkać przez jakiś czas to w sumie remont tej teściowej powinien być nam na rękę, bo nie będziemy musieli inwestować w coś co i tak nie będzie nasze. A z bratowa mojego narzeczonego jestem dość blisko i pamiętam czasy jak oni tam mieszkali i budowali swój domek. I potem nawet mówili, że wcale im się z tą przeprowadzką nie spieszy, bo dobrze im się mieszka. Tyle, ze ta bratowa to zupełnie inna osoba niż ja, ja jestem mniej ugodowa, ustępliwa, cierpliwa i dlatego się trochę obawiam. No zobaczymy jak będzie. Mam nadzieje, ze dobrze. Póki co rodzice narzeczonego niby chcieliby, żebyśmy z nimi mieszkali, ale jak zdecydujemy inaczej to się z tym pogodzą.
Dołączył: 12 Lis 2007 Posty: 7521 Pomocy: 9 Skąd: :) Data ślubu: 7 czerwiec 2008 rok :-) Wiek: 40
Wysłany: Sob Gru 27, 2008 11:26 pm Temat postu:
Wistar,masz typowe obajwy przyszłej synowej-takie jak miałam ja..I jest gorzej niz myslałam,że bedzie ale to niewazne,bo nie o mnie tu
Uważam,że powinnas otwarcie porozmawiac o swoich obawach z Narzeczonym i nie mozesz pozwalac Mu sie wykręcić od tej rozmowy bo to ważne...Twój Narzeczony mówi,żeby spróbowac zamieszkac z Jego Rodzicami,ale co to znaczy spróbować.Z tego co mówisz szykują si e na tym poddaszu duże remonty,jesi jest w takiej ruinie jak mówisz a tym samym bedzie na to potrzeba duzych nakładówm pieniedzy.A co bedzie jak sie okaże że nie udaje Wam sie dogadac?Włozycie w to duzo pieniedzy i trudno bedzie sie Wam wyprowadzic,bo szkoda bedzie tego co sie w to włozyło-to jest moje zdanie
I powiem Ci szczerze,że przyjmujesz złe założenie,że wychodzisz za Mąż za Męza a nie za Jego Rodzinę...To prawda,ale nie możesz zapominać,że dla Niego to do momentu ślubu była jednyna Rodzina,ż On ich na pewno kocha itd..A pomyśl jakby On nie chciał utrzymywac kontaktów z Twoją Rodziną,albo tylko takie świąteczne.
A o pracę sie nie martw,ja tez szukałam ponad pół roku a teraz wszystko jest juz dobrze
kazda z nas ma jakies obawy - taka ludzka natura...
tylko nie mozna dac sie zwariowac bo zawsze znajdzie sie jakies "ale"... ja tez mialam obawy a po lubie okazalo sie ze inne rzeczy sa nie tak jak chcialam a to o co sie balam jest malo istotne... moze zbytnio motam ale mam nadzieje ze wiecie o co mi chodzi...
Eppl, spróbować pomieszkać tzn pomieszkać tam przez jakiś czas i wtedy dopiero zdecydować ostatecznie co dalej. Może przesadziłam z tą ruiną, bo pokoje są ok (narzeczony w nich mieszka), do kuchni trzeba by kupić sprzęt agd, łazienkę trzeba gruntownie wyremontować i można sobie pomieszkać. Ten remont, który planuje teściowa ma być zrobiony za ich pieniądze, tzn teściów, a nie za nasze. Ja tak sobie myślę, ze te gruntowne remonty będzie my robić jak już podejmiemy decyzje, że zostajemy tam na zawsze. Tyle, że tez może się okazać, że przez rok czy dwa było ok, a potem się pochrzani i wtedy żal będzie odejść.
Dołączył: 12 Lis 2007 Posty: 7521 Pomocy: 9 Skąd: :) Data ślubu: 7 czerwiec 2008 rok :-) Wiek: 40
Wysłany: Pon Gru 29, 2008 4:16 pm Temat postu:
Wistar,ale żeby nie było tak że Tescowie zaczną Ci wypominać,że to za ich pieniadze,ze poniesli takie koszty a Wy nie umiecie byc wdzieczni itd...Dlatego bądż ostrozna z tym mieszkaniem "na próbę"... _________________ [img]http://www.suwaczek.pl/cache/60bb514a3c.png[/img]
Zgadzam sie z eppl....
poza tym najlepiej sie cos docenia, jak robi sie to samemu... pomalu do celu ale po pewnym czasie mozecie powiedziec, ze to wszystko zrobiliscie sami wiem cos o tym, bo mam tak z Wojtkiem, ze do wszystkiego dochodzimy sami i mamy byc z czego dumni
Gdybyśmy się zdecydowali, że tam zostaniem na zawsze, to wtedy będziemy sami robić 'gruby' remont za własną kasę. Więc i tak, to co teściowie zrobią teraz pójdzie się wtedy...... Poza tym, nie sądzę, żeby oni robili jakieś duże problemy, bo tak naprawdę bardzo chcą, żebyśmy tam zamieszkali. Większy problem jest chyba we mnie, bo nie wiem czy jestem na tyle cierpliwa i niekonfliktowa, żeby mieszkać z rodziną narzeczonego. Zawsze marzyłam o tym, że po ślubie będziemy tylko we dwoje. I żal mi trochę z tych marzeń rezygnować.
wydaje mi się, że z takim nastawieniem za daleko nie zajdziecie w tym mieszkaniu razem, bo Ciebie to będzie po prostu męczyć. Może lepiej od razu poszukajcie czegoś własnego...
Wistar, ja mysllam tak samo, ale uwierz mi ze mieszkanie z tesciami nie jest takie zle... idzie sie przyzwyczaic ty masz jescze o tyle lepiej, ze dostaniecie odrebne mieszkanie, a my narazie mamy wspolne z tesciami
Dołączył: 07 Sie 2007 Posty: 15356 Pomocy: 16 Skąd: Żory Data ślubu: 2 maja 2009 Wiek: 37
Wysłany: Pon Gru 29, 2008 9:54 pm Temat postu:
przyznam się szczerze, ze też mam różne obawy.. jak to będzie po weselu.. czy znajde pracę.. co ze studiami.. jak będzie nam się mieszkać z teściami.. czy jak będziemy mieć dziecko to czy nie będą się wtrącać za bardzo.. ale to wszystko wyjdzie z czasem... i narazie nie ma co sie nakręcać za bardzo.. będzie jak będzie.. jeśli się z teściami nie dogadam to zawsze możemy sie wyprowadzić. _________________ [img]http://s7.suwaczek.com/20090502290214.png[/img]
[img]http://s6.suwaczek.com/201005155162.png[/img]
[b]Tylko Ciebie mogę kochać tak.. Tak do końca, jak kocha się tylko raz [/b]
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) Idź do strony 1, 2Następny
Strona 1 z 2
Możesz czytać tematy Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach