Oczywiscie, ze sie dowiedzialam. Ale na temat niestety odpowiedzialo raptem pare osob, a dane wskazowki wydaja mi sie pomocne, dlatego napisalam post, zeby wiecej dziewczyn oopowiedzialo w tej kwestii o swoich doswiadczeniach.
nie musisz wymeniec "wszystkich " aspektow, wystarczy pare, ktore juz wymienilas. dzieki za wskazowki[/quote]
to dobrze ze moglam pomoc, jakby mi sie jeszcze cos przypomnialo to dam znac ale raczej chyba to wszystko. _________________ [img]http://www.suwaczki.com/tickers/atdcj44jacq9vaob.png[/img]
to ja dziekuje takie rady naprawde sa cenne. Chcialabym o wszystkim pamietac, a wiadomo ze tak sie nie da. Jak sobie poczytam Wasze rady, to jest szansa ze "prawie" wszystko bedzie jak nalezy _________________ [img]http://s9.suwaczek.com/20090905580113.png[/img]
Przeczytałam ten temat od początku i jak czytałam wypowiedzi niektórych z was to az mi ciarki przechodzily przez cialo..tez sie czasami boje ze mi tez sie takie cos przytrafi po slubie
ta wypowiedz mezatki jest bardzo smutna Mam nadzieję że u nich juz wszystko sie naprawilo i jest w porzadku,szkoda ze sie nie odzywa... _________________ [url=http://www.maluchy.pl][img]http://suwaczki.maluchy.pl/li-47707.png[/img]
a propos wypowiedzi mężatki: ja znam to z autopsji prawie, bo moja koleżanka od dwóch lat takie piekło przechodzi, właśnie w tym tygodniu dopiero złozyła pozew rozwodowy, chociaż powinna była nawet nie dopuscić do tego ślubu.
opcja jest taka: dziewczyna poznała faceta, starszego o 10 lat - ona wtedy miała 20, on 30. zakochała sie, było nieźle, chociaż on był skrajnie oszczędny. ale wiadomo, każdy ma jakies wady, ogólnie było fajnie, zaczął ją namawiać na dziecko ( na drugim roku studiów!) i w końcu jak ze soba zamieszkali, to ona niby "wpadła", choc teraz szczerze przyznaje, że chciała "stworzyć z nim rodzinę", bo sama jest z takiej rozwiedzionej. Więc skoro już była w ciązy, to zaczęły się gorączkowe przygotowania do ślubu. w międzyczasie któregoś dnia, nazwijmy ją natalia ?(nie chce ujawniac jej imienia) przychodzi rano na zajęcia z opatrunkiem na oku, mowi, że potknęła się w domu i wpadła na kant stołu, musieli jej zszywac rane tuż przy oku, cud, że nie straciła tego oka i do tego nieźle cierpiała, bo nie mogli jej dać znieczulenia (bo była w ciąży). Ale nic, przygotowania do slubu szły pełną parą, tomek, tak go nazwę, zaczynał coraz bardziej oszczędzać, dziewczyna chodziła przez całą ciąże w jednych spodniach i dwóch bluzkach. wzięli slub. potem zaczęło robic się pieklo, on coraz częściej wyjeżdżał, nie zajmował się niczym, a że zaplanował remont mieszkania, to ona w zaawansowanej ciązy w upale jeździła przez całe miasto doglądac robotników. on sie niczym nie interesował, ale jak wracał, zaczynały się pretensje, że wszystko jest źle zrobione. potem przyszedł poród, trudny, dwudziestogodzinny. po urodzeniu dziecka natalia wpadła w ostra depresję poporodową, on ruszył w tango i ona musiała sprowadzic matkę swoją do dziecka, bo leżała kompletnie bez ruchu przez miesiąc, potem jak staneła juz na nogi okazało się ze złapała grype i z 40 stopniową gorączką zajmowala się dzieckiem, bo on akurat oglądał tv. było coraz gorzej, ale ona nie chciała odejśc, bo dziecko musi miec pełną rodzinę. tyle ze on ja wyzywał od szmat przy dziecku, nie zostawał z nim i nie dawał zadnej kasy na nich, mimo ze niezle zarabia. co jakis czas ona totalnie zdesperowana uciekała do matki, wtedy on pojawiał się z kwiatami iobietnicami ze bedzie juz dobrze. i ona wracała, bo trzeba przeciez ratowac małżenstwo:(
a teraz po latach, przyzanała mi się ze wtedy on ją popchnął na stół i stąd ta rana oka - bił ją w ciąży, choc przecież sam chciał dziecka!!! i teraz dalej ją tłucze, ale ona juz nie daje rady i odchodzi. sorry ze sie tak rozpisałam, ale chodzi o to, że czasem naprawde trzeba zwracac uwage na to, jak się ktos przed ślubem zachowuje i nie dać się namówić na cos, co ma "ulepszyć związek"
Świeta racja [b] kamalama[/b]!
A najgorsze ze takie rzeczy u niektorych sa na porzadku dziennym I niektore kobietki nie maja sily odejsc lub po prostu boja sie samotnosci czy Bóg wie czego...hmm to ze napisalam ze sie boje to nie chodzilo mi o to ze juz teraz jest cos nie tak,po prostu boje ze potem moze cos sie diametralnie zmienic np za pare lat.i choc znam mojego juz troche to wiem ze to tylko moje jakies tam dziwne myslenia,bo nigde krzywdy mi nie zrobil i wcale bym sobie na to nie pozwolila!
Ale niektore dziewczyny sa tak zakochane ze przed slubem nie widza dziwnych zachowan u partnero,a po slubie wychodzi szydlo z worka..
Na moje jak juz taki czlowiek raz uderzyl to nawet jakby niewiadomo jak sie zarzekal i obiecywal poprawe to na moje i tak sie juz nie zmieni.. _________________ [url=http://www.maluchy.pl][img]http://suwaczki.maluchy.pl/li-47707.png[/img]
dlatego wlasnie ja jestem jak najbardziej za zamieszkaniem przed slubem, bo tylko tak, tak naprawde mozesz poznac jaka jest ta druga osoba.
moja przyjaciolka prawie 3 lata temu hajtnela sie ... i teraz jest super nieszczesliwa ... maz jej nie bije, nie wyzywa ... to fakt, ale czy tylko dlatego ma go nie zostawiac? ... ona chce rodzine, dziecko ... a on nawet jej nie dotyka ... nie wiem juz od jakiego czasu sie nie kochaja ... prawie nie rozmawiaja ... nie maja zadnych rozrywek, zadnych wzlotow i upadkow, nic ciekawego sie w ich zyciu nie dzieje ... ona sie dusi, mowi ze juz tak nie moze ... a jak mu to mowi to on mowi ze gada glupoty, nie wie czego chce i ze chyba ma za dobrze ze jeszcze narzeka. jej rodzina mowi ze jak nie bije i nie pije to co ona narzeka ... dziewczyny nie dawajcie sie !!! walczcie o swoje i nie pozwalajcie sobie na takie traktowanie, jak nie ten to bedzie inny, nie zadowalajcie sie byle kim !!! _________________ [img]http://www.suwaczki.com/tickers/atdcj44jacq9vaob.png[/img]
Skąd: między łodzią a warszawą Data ślubu: 18.10.2008 Wiek: 36
Wysłany: Nie Kwi 05, 2009 11:21 pm Temat postu:
Witam wszystkich:)
Po pierwsze wracam do starego NICK'a
Nadal jestem mężatką i to bardzo szczęśliwą. Potrzebowałam dużo czasu na naprowadzenie wszystkiego na właściwy tor ale udało się Nie wiem co będzie dalej ale cieszę się, że jesteśmy razem i, że okazaliśmy się na tyle dorośli by nauczyć się ze sobą rozmawiać a nie tylko mówić do siebie.
Za wszystkie rady serdecznie dziękuję.
A jak już się dogadaliśmy to miesiąc później okazało się, że nasza rodzinka wzbogaci się o jedną malutką osóbkę
Dołączył: 07 Sie 2007 Posty: 15356 Pomocy: 16 Skąd: Żory Data ślubu: 2 maja 2009 Wiek: 37
Wysłany: Wto Kwi 07, 2009 7:26 am Temat postu:
i ja też gratuluje _________________ [img]http://s7.suwaczek.com/20090502290214.png[/img]
[img]http://s6.suwaczek.com/201005155162.png[/img]
[b]Tylko Ciebie mogę kochać tak.. Tak do końca, jak kocha się tylko raz [/b]
a moja przyjaciolka ... wali jej sie wszystko i chyba dojdzie do rozstania ... _________________ [img]http://www.suwaczki.com/tickers/atdcj44jacq9vaob.png[/img]
Dołączył: 14 Kwi 2008 Posty: 28077 Pomocy: 93 Skąd: Radom Data ślubu: 10.10.2009 Wiek: 41
Wysłany: Czw Kwi 09, 2009 3:03 pm Temat postu:
Witaj ponownie Mortonku. Ciesze się że udało Wam się wszystko sobie poukładać.
Gratuluję tej "malutkiej osóbki" _________________ [img]http://www.suwaczki.com/tickers/43kt9vvj8429zypw.png[/img][img]http://www.suwaczki.com/zabki/images/89111956767829e2.png[/img]
[img]http://www.suwaczki.com/tickers/km5s8ribrdr23q42.png[/img]
[img]http://images40.fotosik.pl/124/db23c73d271316da.gif[/img]
Cieszę się z bardzo pozytywnego wyniku - udanego małżeństwa i jeszcze maleństwa w drodze! Gratuluje i jednego i drugiego i oby tak dalej _________________ Wniosek to punkt, w którym nie masz już siły dalej myśleć.
Ja niestety też miałam przeprawę z teściami...Sa z daleka więc ściągneliśmy ich parę dni wcześniej do pomocy. To był bardzo zły pomysł! Nie dość że tej pomocy w ogóle nie dostaliśmy to trzeba było nad nimi skakać i jeszcze wytworzyła się kilka baaardzo nerwowych sytuacji...Myślałam już nawet o odwołaniu ślubu. Na weselu mieliśmy tort o 22.30... niestety moi "kochani" teściowie nie doczekali go trzeźwi. Teściowa próbowała być gwiazdą i wszędzie się wtrrącała, że już nie wspomnę o podziękowaniach dla rodziców i komentarzach gości- to był koszmar. Po weselu teściowa wykrzyczała ze ją bardzo obraziła i jestem taka a nie inna ( nie będę przytaczała epitetów) tak ze miałam ochotę wyprosić ją z mojego domu...Wszyscy wspólczulismy najbardziej mojemu mężowi...
I co ktoś mnie przebije????
A z innych uwag...to goście...też nie przyszło bez powiadomienia wam ok 20 osób?
Dziewczyny które jesteście przed...zanim podpiszecie jakiekolwuiek umowy lub zapłacicie pieniądze moze warto podzwonić do gości żeby się upewnić czy nie zmienili zdania...gwarantuję że zaoszczędzicie dużo pieniędzy a one się wam potem przydadzą
Możesz czytać tematy Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach